I ostatni dzień (tutaj: poprzedni dzień). Wyjazd do Chochołowa – wsi uznawanej za żywy skansen podhalańskiego budownictwa.
Chochołów to ulicówka czyli wieś z jedną drogą i zwartą zabudową po obu stronach. Domy zbudowano bokiem do ulicy, fontem na południe. Jest tu „chałupa z jednej jedli’’, której przednia ściana zbudowana jest z jednego pnia ogromnej jodły. Jest też Muzeum Powstania Chochołowskiego.
Zgodnie z miejscową tradycją dwa razy w roku gaździny szorują zewnętrzne ściany domów wodą z mydłem, by drewno zachowało jasny kolor.
A teraz coś dla ciała. Spędziliśmy dwie godziny w chochołowskich basenach termalnych. Temperatura wody to 32-36 stopni Celsjusza. Są tu baseny z wodą siarkową i solankową jodowaną, stanowiska z hydromasażem, gejzery wodne. Można przebywać na zewnątrz, gdzie woda równie ciepła, ale powietrze rześkie i widok na Tatry.
Następny punkt programu to wjazd kolejką na Gubałówkę.
Ostatnie zakupy pamiątek i wracamy do Zakopanego.